Może zabrzmi to śmiesznie, ale pandemia zaskoczyła mnie. W pierwszy weekend marca brałam udział w targach książki w Poznaniu, gdzie nikt nie nosił maseczek ani rękawiczek, tylko w nielicznych miejscach był płyn do dezynfekcji, a ze znajomymi wydawczyniami ściskałam się serdecznie, jak zazwyczaj, bez żadnych oporów. Było sporo klientów, nikt się nie odsuwał ani nie bał płacić gotówką, czy witać podaniem ręki; być może ci, którzy się czegoś obawiali, po prostu nie przyszli na targi. Wieczorami chodziliśmy na kolacje, w restauracjach było sporo ludzi i nic nie zwiastowało tego, że za kilka dni wszystko się zmieni. Owszem, docierały do nas niepokojące informacje z Chin, a nawet z bliższych nam okolic bo z Włoch, gdzie wiele osób spędziło ferie, ale większość sądziła, że jesteśmy bezpieczni, że tak poważne zagrożenie do nas nie dotrze.
Dzień po moim powrocie do Warszawy koleżanka napisała, że szkoły w Poznaniu są zamykane. W kolejnym tygodniu zamknięto szkoły w Warszawie, a targi książki w Londynie, na które bardzo czekałam, zostały odwołane.
Mija ósmy tydzień od tego dnia.
W życiu codziennym zmieniło się dla mnie niewiele. Od początku istnienia mojego jednoosobowego Wydawnictwa Pauza pracuję z domu, po dwóch latach do tego już przywykłam, a mój mąż chodzi cały czas do pracy jak zwykle. Jestem natomiast mamą na pełnym etacie, a nawet na półtora, bo dochodzą etaty kucharki, bufetowej i wsparcia szkolnego. Opanowanie tak zwanego nauczania zdalnego, motywowanie do nauki i nadzorowanie całego procesu to teraz codzienność milionów rodziców. Jestem wdzięczna, że mam tylko jedno dziecko, które ma dziesięć lat i jest samodzielne. Nie wyobrażam sobie, jak mają pracować zdalnie rodzice dzieci w wieku przedszkolnym lub młodszych, pomijam już jakąkolwiek skuteczną naukę zdalną. Jestem wdzięczna, że nasze mieszkanie jest przestronne, że można wyjść do drugiego pokoju i zamknąć za sobą drzwi. Doceniam to, że mamy dwa laptopy i mogę pracować na swoim kiedy w pokoju obok trwa polski, czy biologia. Skupiam się na dostrzeganiu pozytywów; przez pierwsze dwa tygodnie zamknięcia nie robiłam tego i było mi bardzo ciężko. Takie skupienie na działaniu pomaga. Nie chcę powrócić do tamtego stanu złości, frustracji, bezsilności, więc staram się działać jak tylko mogę. Stan skupienia na działaniu: zaliczony.
Jednym z działań było postawienie księgarni online, w której od dziesięciu dni sprzedaję papierowe książki Pauzy, a niebawem – również ebooki i drobne około-Pauzowe produkty. W dobie niepewności finansowej postanowiłam wreszcie uruchomić ten projekt, który od dawna był w planach, ale którym zupełnie nie chciało mi się zajmować. Sądziłam, że są ważniejsze sprawy, na przykład wycieczki do bibliotek na spotkania regionalne (miałam ich w planie pięć), przygotowanie i obsługa targów książki w Gdańsku i Warszawie (obie imprezy odwołane), czy planowanie trzech wizyt autorskich, które miały się odbyć w maju.
Kiedy wszystko ucichło, zamarło, odwołało się i wymeldowało, kiedy opadł kurz, nie wiedziałam co zrobić z tak wielkim kawałem „wolnego czasu”. Nagle nie wysyłam książek do druku, bo ze względu na odwołane spotkania przesuwam też premiery. Nie jeżdżę po kraju, nie umawiam wywiadów z autorami, nikogo nie odbieram z lotniska i nie zabieram na kolację. Kwiecień i maj jawiły się jako jedna wielka pustka w czasoprzestrzeni wydawniczej. Zagospodarowałam ją pracą nad sklepem – oczywiście lwią cześć prac, czyli wszystkie sprawy techniczne, przypadły w udziale wspaniałej magiczce, która budowała i potem adaptowała moją stronę www, niemniej jednak okazało się, że nawet przy zaledwie dziewiętnastu produktach było co robić. Ku naszej ogromnej satysfakcji i radości sklep ruszył zgodnie z planem, cieszyłyśmy się wspólnie na Zoomie, bijąc brawo i uśmiechając się do siebie jak szalone. Zadanie wykonane. Stan skupienia na księgarni: zaliczony.
Podstawową pracą każdego wydawcy jest wybór książek do planu wydawniczego, a więc wyszukiwanie tytułów, rozmowy z agentami, a przede wszystkim czytanie, czytanie i jeszcze raz czytanie. Tyle „wolnych” godzin dostałam w prezencie od koronawirusa, powinnam więc czytać. Odpadło kilkanaście zadań na najbliższy czas, co robić jak nie czytać? I tu w pierwszych tygodniach skupienie zawiodło mnie całkowicie, w ogóle nie mogłam czytać, a ponieważ czytanie jest też jedną z największych przyjemności, jakie znam, nie odpoczywałam tak, jak zazwyczaj. Na szczęście pod koniec kwietnia skupienie wróciło, znów zanurzam się w życiach bohaterów książek, których być może polscy czytelnicy poznają za sprawą Pauzy za kilka miesięcy. Stan skupienia na czytaniu: zaliczony.
Co będzie dalej? Tego nie wie nikt. Mam dość dywagacji, scenariuszy, teorii. Nie wiemy czy i jak się zmieni świat. Nie wiemy jak głęboki będzie kryzys, ani jak długo potrwa. Nie wiemy jak ludzie będą reagowali na likwidację kolejnych obostrzeń, bo wszyscy jesteśmy inni i nawet porównanie z sąsiadką nie zdaje egzaminu, a co dopiero z Chińczykiem czy Włochem, którzy „wrócą do normalności” wcześniej od nas. Nie wierzę natomiast we wszystkie głosy, które mówią o bliskości, o minimalizmie, o nowym, lepszym świecie. Cieszymy się, że jest czyste powietrze i widać Himalaje, a ryby wróciły do weneckich kanałów. Wolimy skupić się na tym, a nie na tonach zużytych maseczek, plastikowych jednorazowych opakowań i rękawiczek, które dosłownie zalewają świat. Jak świetnie, że nie latają samoloty, ale co z milionami ludzi, którzy w związku z tym stracili pracę? Jak dobrze, że wspieramy lokalne sklepy, ale czy pamiętamy o tych, których właśnie zwolniono z tych nie-lokalnych? Kij ma dwa końce – mam wrażenie, że niestety w tym całym zachłyśnięciu się tak zwanym „spowolnieniem” nie pamiętamy o tym, a przecież na tym polega empatia: na szerszym spojrzeniu, dostrzeżeniu innych z ich problemami, które mogą różnić się od naszych. Cieszymy się z czasu z rodziną, a co z tymi, którzy jej nie mają i z ich samotnością? Jak fajnie, że dzieci nie mają szkoły, ale istnieją też rodzice dzieci niepełnosprawnych, którzy sobie kompletnie nie radzą, bo bez opieki dziennej są jedynymi opiekunami 24/7. Warto spojrzeć trochę dalej niż swój czubek nosa, tymczasem wśród różnorodnych, wspaniałych akcji pomocowych na Facebooku nadal przewijają się posty o odpoczynku, szukaniu siebie, wspaniałym wolnym czasie, który można przeznaczyć na jogę czy gotowanie. Stan skupienia na sobie: level hard.
Na koniec pewne wyznanie, obserwacja z własnego podwórka: strasznie męczy mnie zalew treści w internecie, nie potrafię od niego uciec. Mam wrażenie, że cały polski świat okołowydawniczy, kulturalny powiedzmy, oszalał. Nagle wszyscy „tworzą treści”, uruchamiają podcasty i nagrywają filmiki, organizują spotkania online i dzielą się ebookami. Dla mnie i osób takich jak ja, które nadal pracują zawodowo tyle co zawsze, a może nawet więcej, a do tego opiekują się dziećmi lub osobami starszymi, to tsunami „contentu” jest nie do zniesienia. Moja dobra koleżanka z dawnej pracy, Beata, mawiała kiedyś „Anitko, nie nadążam” – tak właśnie się czuję codziennie, ze zdumieniem odkrywając, że nastał już maj.

Anita Musioł, wydawczyni
„Książki to moja pasja, na nich znam się najlepiej. Pracując w wielkich korporacjach zawsze marzyłam o tym, żeby samodzielnie podejmować wybory i decyzje wydawnicze, kształtować profil wydawnictwa i odpowiadać za wydawane książki od początku do końca. Jestem absolwentką lingwistyki stosowanej oraz studiów amerykańskich na UW, wieloletnią wydawczynią książek, związaną z rynkiem książki od 1998 roku. Przez ponad 15 lat kierowałam redakcjami wiodących polskich wydawnictw w firmach Egmont Polska (2002-2011), Świat Książki (2011-2013) i Grupa Wydawnicza Foksal (2013-2016). Byłam odpowiedzialna za strategię, budżety i plany wydawnicze, oraz cały proces wydawniczy, łącznie z działami praw i produkcji. Przez moje ręce przeszły tysiące książek różnych gatunków – od książek dziecięcych i młodzieżowych, poprzez poradniki i książki kulinarne, po literaturę popularną i prozę z najwyższej półki. Po rozstaniu z Grupą Wydawniczą Foksal postanowiłam założyć własne, kameralne wydawnictwo, specjalizujące się w prozie zagranicznej. Pierwsza książka Wydawnictwa Pauza trafiła do rąk czytelników w styczniu 2018 roku. W pierwszym roku działalności Pauzy ukazało się pięć tytułów, a do końca 2019 roku było ich już w sumie piętnaście. W 2020 roku ukażą się kolejne tytuły, prawdopodobnie będzie ich trzynaście”.